A oto i jest!
Najnowszy rozdział na Kiedy Hunce rządziły Hogwartem!
Nie znajdziecie go nigdzie indziej! Zapraszam:
**********************************************************************************
-James wstawaj! Wstań wreszcie!- usłyszałem głos Lunia tuż
nad moim uchem.
-Daj se siana człowieku- mruknąłem zaspany.
-Lily przyszła- powiedział.
-Stary nie dam się nabrać. Co miała by tu robić Ruda o
szóstej nad ranem- ciekawi was pewnie skąd wiem, że jest szósta. Ale sorry nie
zaspokoję waszej ciekawości.
-Po pierwsze nie Ruda.- kur…czę pieczone. Ona na serio tu
jest.- Po drugie wczoraj wypadło ci to- pokazała zdjęcie moich rodziców razem
ze mną na wakacjach. Wiem, bo to miałem wczoraj przy sobie.
-Dziękuję, że mi je tu przyniosłaś, ale mogłaś mi je dać
dopiero na śniadaniu- potarłem oczy i założyłem okulary.
-Wolałam przyjść teraz. Zbierajcie się. Śniadanie zaczyna
się o wpół do siódmej. A mamy dzisiaj lekcje od ósmej, więc nie radzę się
spóźnić na rozdawanie planów zająć- powiedziała Evans i wyszła.
-Jak mi się nie chce- jęknąłem- ale w sumie… Mamy pół
godziny- uśmiechnąłem się. Lunio wiedział, o co chodzi. Łapa i Glizdek jeszcze
spali. Lunio był już gotowy, więc wyszedł do PW, a ja szybko się ogarnąłem. W
między czasie Peter się obudził. Tylko Łapcio jeszcze spał.
-Aguamenti-
powiedziałem celując w Łapę. Zerwał się jak opażony. Szkoda, że tego nie
widzicie.
-POTTER!!!- krzyknął, ale ja byłem już w PW.
***********************************************************************************
***********************************************************************************
-POTTER!!!- usłyszałam zza
dalszej ściany. To na dwieście procent był Syriusz, który miał poranny prysznic
zafundowany przez Jamesa.
-Dori idziesz?- usłyszałam Lilkę.
-Biegnę w podskokach- mruknęłam. Jakoś nie miałam ochoty widzieć mojego
brata, z którym nadal byłam pokłócona.
-Idziemy!- pociągnęła mnie za rękę. Od wczoraj. Czyli od momentu, kiedy
James zaproponował jej przyjaźń była niezwykle promienna.
-Witaj Dori- w PW doszedł do nas Syriusz.
-Słyszałam, że Rogacz zafundował ci zimną kąpiel- uśmiechnęłam się.
-Dokładnie- oho cała złość mu przeszła. Podejrzewam, że Smarkerusowi się
dostanie.
-Idziemy na śniadanie? Jestem głodny jak wilk- powiedział James, a
Lunatyk popatrzył na niego z rozstrojeniem.- Zapomniałem. Futerkowy problem-
James jak na niego przystało wyszczerzył zęby.
-Czarna? Idziesz?
-Tak Kate już- zagapiłam się. Nic się nie
zmieniło w naszej kochanej szkółce. Nie!!! Mój ,,kochany’’ braciszek.
***********************************************************************************
***********************************************************************************
Naprzeciw nas szedł Vincent.
Zauważyłem, że gdyby nie to, że Dorcas idzie przytulona do Syriusza to już
dawno zawróciłaby z powrotem do PW. Vincent też jest Gryfonem, ale zupełnie
innym. On uwielbia zasady. Tylko nie tak jak Lunatyk żeby przestrzegać zasad,
ale luźno. Czy tak jak Ruda żeby przestrzegać ich bez przesady. On jakby to
ująć… Jest maniakiem zasad. A Dorcas nie przestrzega jego zasad. Ona nienawidzi
tego, że on każe jej ich przestrzegać. Dorcas jest wolnym strzelcem i nie lubi
jak się jej ktoś wcina w plan dnia. Chcecie wiedzieć, o co się wczoraj
pokłócili? Bo już nam powiedziała. On nie chce, aby jego siostra spotykała się
z Syriuszem. On wie, że Syriusz nie ma zasad, że jest taki sam jak Dorcas.
Vincent mnie tolerował i może nawet trochę lubił, dlatego, że kiedy wprowadzili
się do Doliny Godryka to ja ich oprowadziłem. Remusa nawet lubi, a czy wie o
istnieniu Petera jest zagadką.
-Nawet się nie wysilaj- powiedziała Dorcas, chociaż Vincent dopiero, co
otworzył buzię. W końcu dotarliśmy do WS. Kiedy tylko usiedliśmy przy stole
Gryfonów podeszła do nas McGonagall.
-Panna Evans, Panna Meadowes- rozdała nam wszystkim plany zajęć. Wszyscy Huncwoci
mieli takie same plany(ubłagałem McGonagall aby pozwoliła Peterowi być w tej
samej grupie co Huncwoci, obiecałem też, że podszkolimy go w różnych
dziedzinach). Lily i Dorcas też. Ann miała plan przystosowany do pracy jako
uzdrowiciel, zresztą, Kate też, Alicja za to zdecydowała, że papierkowa robota
jest jej pisana.- Panie Black proszę zawiązać krawat- powiedziała psorka
odchodząc. Remus, który pił właśnie sok dyniowy o mało, co go nie wypluł
śmiejąc się.
-Remus nic ci nie jest?- zapytała Ann patrząc na niego.
-Poszło mi nosem- odpowiedział na pytanie swojej dziewczyny krztusząc
się.
-Zobaczmy- spojrzałem na swój plan lekcji.
Poniedziałek
Wtorek
08.00-09.00
Eliksiry 08.00-09.00 OPCM
09.10-10.10
Eliksiry
09.10-10.10 OPCM
10.20-11.20
Zaklęcia
10.20-11.20 Zielarstwo
Przerwa
obiadowa
Przerwa obiadowa
12.00-13.00
Transmutacja 12.00-13.00 Transmutacja
13.10-14.10 Zielarstwo
Środa
8.00-9.00
Eliksiry Czwartek
09.10-10.10
Zielarstwo
9.10- 10.10 Transmutacja
10.20-11.20
Transmutacja 10.20-
11.20 Transmutacja
Przerwa
obiadowa
Przerwa obiadowa
12.00-13.00
Zaklęcia 12.00-13.00 Eliksiry
13.10-14.10 OPCM 13.10-14.10 OPCM
14.20- 15.20. Zaklęcia
13.10-14.10 OPCM 13.10-14.10 OPCM
14.20- 15.20. Zaklęcia
Piątek
8.00-9.00 Eliksiry
09.10-10.10
Transmutacja
10.20- 11.20 OPCM
Przerwa obiadowa
12.00-13.00 OPCM
13.10-14.10 Zakęcia
-Ale beznadzieja-
powiedziała Dorcas- tylko raz tygodniu mamy na później, a i tak musimy wstać
wcześnie żeby zdążyć na śniadanie.
-Jak ja nie lubię poniedziałków-
powiedział Peter.
-Zwłaszcza, jeżeli
spóźnisz się na Eliksiry i dostaniesz szlaban w pierwszym dniu szkoły-
powiedziała Lily patrząc na zegarek.- Ferajna idziemy- podniosła się z ławki. Ann
i Kate również miały teraz dwie godziny Eliksirów.
-Lily mamy zajęcia
ze Ślizgonami- powiedziała Dorcas pochylając się nad Lilką.
-Nawet mi nie
przypominaj o tym gnojku- kurczę Lily naprawdę go teraz nienawidzi. A ja mam
idiotę za najlepszego przyjaciela:
-Czyli teraz możemy
go męczyć, a ty nie będziesz go broniła?- zapytał Łapa.
-Ogarnij się
kundelku. Lily to prefekt i tak by nie pozwoliła- Dorcas i te jej pieszczotliwe
określenia.
-W sumie to możemy
założyć, że nic nie widzę i nic nie słyszę- Lily zrobiła uśmiech godny
prawdziwego Huncwota.
-To możesz się
popisać, bo Smark tu idzie- wskazałem zbliżającego Ślizgona.
-O nie!- jęknęła w
odwecie. Smarkerus podszedł do naszej grupki.
-Lily czy możemy porozmawiać?-
zapytał ją. Popatrzyła na niego zniecierpliwiona. Znał ją na tyle długo, aby
wiedzieć, że ma szybko powiedzieć, co chce, bo jej się śpieszy.
-Ale, że przy nich?-
popatrzył na nas z obrzydzeniem.
-To moi przyjaciele.
Nie mam przed nimi nic do ukrycia- jej głos był ostrzejszy niż brzytwa.
-Oni? Nie pamiętasz
już o tym, że to ja jestem twoim przyjacielem?- zapytał rozjuszony.
-Ty? Przyjaźnić się
z szlamą? Zbrudziłbyś się- powiedziała mściwie.
-Dobrze wiesz, że
nie myślę o tobie w ten sposób. To przez niego- pokazał na mnie palcem.
-Nikt Smarku nie
nauczył cię żeby nie pokazywać palcem- odpowiedziałem.
-Rogacz. Nie warto-
powiedziała Lily i ruchem ręki pokazała abyśmy udali się już do Sali. Syriusz
na odchodnym popchnął Smarczkerusa.
***********************************************************************************
I jak? Podobał się?
Gabrysia M.