środa, 26 lutego 2014

4. ,,Jak ja nie lubię poniedziałków''.

 A oto i jest!
Najnowszy rozdział na Kiedy Hunce rządziły Hogwartem!
Nie znajdziecie go nigdzie indziej! 
Zapraszam:
 **********************************************************************************
-James wstawaj! Wstań wreszcie!- usłyszałem głos Lunia tuż nad moim uchem.
-Daj se siana człowieku- mruknąłem zaspany.
-Lily przyszła- powiedział.
-Stary nie dam się nabrać. Co miała by tu robić Ruda o szóstej nad ranem- ciekawi was pewnie skąd wiem, że jest szósta. Ale sorry nie zaspokoję waszej ciekawości.
-Po pierwsze nie Ruda.- kur…czę pieczone. Ona na serio tu jest.- Po drugie wczoraj wypadło ci to- pokazała zdjęcie moich rodziców razem ze mną na wakacjach. Wiem, bo to miałem wczoraj przy sobie.
-Dziękuję, że mi je tu przyniosłaś, ale mogłaś mi je dać dopiero na śniadaniu- potarłem oczy i założyłem okulary.
-Wolałam przyjść teraz. Zbierajcie się. Śniadanie zaczyna się o wpół do siódmej. A mamy dzisiaj lekcje od ósmej, więc nie radzę się spóźnić na rozdawanie planów zająć- powiedziała Evans i wyszła.
-Jak mi się nie chce- jęknąłem- ale w sumie… Mamy pół godziny- uśmiechnąłem się. Lunio wiedział, o co chodzi. Łapa i Glizdek jeszcze spali. Lunio był już gotowy, więc wyszedł do PW, a ja szybko się ogarnąłem. W między czasie Peter się obudził. Tylko Łapcio jeszcze spał.
-Aguamenti- powiedziałem celując w Łapę. Zerwał się jak opażony. Szkoda, że tego nie widzicie.
-POTTER!!!- krzyknął, ale ja byłem już w PW.
***********************************************************************************
   -POTTER!!!- usłyszałam zza dalszej ściany. To na dwieście procent był Syriusz, który miał poranny prysznic zafundowany przez Jamesa.
-Dori idziesz?- usłyszałam Lilkę.
-Biegnę w podskokach- mruknęłam. Jakoś nie miałam ochoty widzieć mojego brata, z którym nadal byłam pokłócona.
-Idziemy!- pociągnęła mnie za rękę. Od wczoraj. Czyli od momentu, kiedy James zaproponował jej przyjaźń była niezwykle promienna.
-Witaj Dori- w PW doszedł do nas Syriusz.
-Słyszałam, że Rogacz zafundował ci zimną kąpiel- uśmiechnęłam się.
-Dokładnie- oho cała złość mu przeszła. Podejrzewam, że Smarkerusowi się dostanie.
-Idziemy na śniadanie? Jestem głodny jak wilk- powiedział James, a Lunatyk popatrzył na niego z rozstrojeniem.- Zapomniałem. Futerkowy problem- James jak na niego przystało wyszczerzył zęby.
-Czarna? Idziesz?
-Tak Kate już- zagapiłam się. Nic się nie zmieniło w naszej kochanej szkółce. Nie!!! Mój ,,kochany’’ braciszek.
***********************************************************************************
   Naprzeciw nas szedł Vincent. Zauważyłem, że gdyby nie to, że Dorcas idzie przytulona do Syriusza to już dawno zawróciłaby z powrotem do PW. Vincent też jest Gryfonem, ale zupełnie innym. On uwielbia zasady. Tylko nie tak jak Lunatyk żeby przestrzegać zasad, ale luźno. Czy tak jak Ruda żeby przestrzegać ich bez przesady. On jakby to ująć… Jest maniakiem zasad. A Dorcas nie przestrzega jego zasad. Ona nienawidzi tego, że on każe jej ich przestrzegać. Dorcas jest wolnym strzelcem i nie lubi jak się jej ktoś wcina w plan dnia. Chcecie wiedzieć, o co się wczoraj pokłócili? Bo już nam powiedziała. On nie chce, aby jego siostra spotykała się z Syriuszem. On wie, że Syriusz nie ma zasad, że jest taki sam jak Dorcas. Vincent mnie tolerował i może nawet trochę lubił, dlatego, że kiedy wprowadzili się do Doliny Godryka to ja ich oprowadziłem. Remusa nawet lubi, a czy wie o istnieniu Petera jest zagadką.
-Nawet się nie wysilaj- powiedziała Dorcas, chociaż Vincent dopiero, co otworzył buzię. W końcu dotarliśmy do WS. Kiedy tylko usiedliśmy przy stole Gryfonów podeszła do nas McGonagall.
-Panna Evans, Panna Meadowes- rozdała nam wszystkim plany zajęć. Wszyscy Huncwoci mieli takie same plany(ubłagałem McGonagall aby pozwoliła Peterowi być w tej samej grupie co Huncwoci, obiecałem też, że podszkolimy go w różnych dziedzinach). Lily i Dorcas też. Ann miała plan przystosowany do pracy jako uzdrowiciel, zresztą, Kate też, Alicja za to zdecydowała, że papierkowa robota jest jej pisana.- Panie Black proszę zawiązać krawat- powiedziała psorka odchodząc. Remus, który pił właśnie sok dyniowy o mało, co go nie wypluł śmiejąc się.
-Remus nic ci nie jest?- zapytała Ann patrząc na niego.
-Poszło mi nosem- odpowiedział na pytanie swojej dziewczyny krztusząc się.
-Zobaczmy- spojrzałem na swój plan lekcji.

Poniedziałek                                    Wtorek
08.00-09.00 Eliksiry                 08.00-09.00 OPCM
09.10-10.10 Eliksiry                 09.10-10.10 OPCM
10.20-11.20 Zaklęcia               10.20-11.20 Zielarstwo
Przerwa obiadowa                    Przerwa obiadowa
12.00-13.00 Transmutacja      12.00-13.00 Transmutacja
13.10-14.10 Zielarstwo

Środa
8.00-9.00 Eliksiry                              Czwartek
09.10-10.10 Zielarstwo                   9.10- 10.10 Transmutacja
10.20-11.20 Transmutacja             10.20- 11.20 Transmutacja
Przerwa obiadowa                          Przerwa obiadowa
12.00-13.00 Zaklęcia                     12.00-13.00 Eliksiry
13.10-14.10 OPCM                       13.10-14.10 OPCM
                                                      14.20- 15.20. Zaklęcia

Piątek
8.00-9.00 Eliksiry
09.10-10.10 Transmutacja
10.20- 11.20 OPCM
Przerwa obiadowa
12.00-13.00 OPCM
13.10-14.10 Zakęcia

-Ale beznadzieja- powiedziała Dorcas- tylko raz tygodniu mamy na później, a i tak musimy wstać wcześnie żeby zdążyć na śniadanie.
-Jak ja nie lubię poniedziałków- powiedział Peter.
-Zwłaszcza, jeżeli spóźnisz się na Eliksiry i dostaniesz szlaban w pierwszym dniu szkoły- powiedziała Lily patrząc na zegarek.- Ferajna idziemy- podniosła się z ławki. Ann i Kate również miały teraz dwie godziny Eliksirów.
-Lily mamy zajęcia ze Ślizgonami- powiedziała Dorcas pochylając się nad Lilką.
-Nawet mi nie przypominaj o tym gnojku- kurczę Lily naprawdę go teraz nienawidzi. A ja mam idiotę za najlepszego przyjaciela:
-Czyli teraz możemy go męczyć, a ty nie będziesz go broniła?- zapytał Łapa.
-Ogarnij się kundelku. Lily to prefekt i tak by nie pozwoliła- Dorcas i te jej pieszczotliwe określenia.
-W sumie to możemy założyć, że nic nie widzę i nic nie słyszę- Lily zrobiła uśmiech godny prawdziwego Huncwota.
-To możesz się popisać, bo Smark tu idzie- wskazałem zbliżającego Ślizgona.
-O nie!- jęknęła w odwecie. Smarkerus podszedł do naszej grupki.
-Lily czy możemy porozmawiać?- zapytał ją. Popatrzyła na niego zniecierpliwiona. Znał ją na tyle długo, aby wiedzieć, że ma szybko powiedzieć, co chce, bo jej się śpieszy.
-Ale, że przy nich?- popatrzył na nas z obrzydzeniem.
-To moi przyjaciele. Nie mam przed nimi nic do ukrycia- jej głos był ostrzejszy niż brzytwa.
-Oni? Nie pamiętasz już o tym, że to ja jestem twoim przyjacielem?- zapytał rozjuszony.
-Ty? Przyjaźnić się z szlamą? Zbrudziłbyś się- powiedziała mściwie.
-Dobrze wiesz, że nie myślę o tobie w ten sposób. To przez niego- pokazał na mnie palcem.
-Nikt Smarku nie nauczył cię żeby nie pokazywać palcem- odpowiedziałem.
-Rogacz. Nie warto- powiedziała Lily i ruchem ręki pokazała abyśmy udali się już do Sali. Syriusz na odchodnym popchnął Smarczkerusa.
***********************************************************************************
I jak? Podobał się?
Gabrysia M.

4 komentarze:

  1. No podobało :D Tylko plis więcej opisów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, fajnie. Zastanawiam się, jaką rolę w opowiadaniu odegra Vincent.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam weny do komentarzy, więc przepraszam, że będzie on krótki :C Ogólnie rozdział genialny! Czy tylko ja tu nie lubię Smarkerusa? Nie, nie tylko ja! Przypadeg? Nie sondze! xD Uuuuu! Syriusz się wkurzył i zaraz Rogacza... zabije!! A Biedny chłopak zawału dostałby, ale Lilcia sprawnie go uratowała ^^ Boże jak ja nienawidzę S-M-A-R-K-A!!! Normalnie pierdolec mnie bierze, kiedy o nim czytam! Toż to rasowy sukinsyn! Jak można traktować tak Evans! I na sam koniec... CO TAK KRÓTKO, GABI?! CO TAK KRÓTKO?! Czyżby ktoś tu na Crucio liczył? ^^
    Pozdrawiam i życzę Ci dużo weny,
    Panna Zgredkowa
    PS. Zapraszam do mnie na 13 rozdział :)
    Cy Zdledek moze licić na dluuuugi komentasz? *moje oczka zbitego pieska, no chyba pieskowi nie odmówisz* :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobra, napisałaś mi na blogu o nowym rozdziale, więc gdy tylko wyskrobałam trochę czasu stwierdziłam, że wpadnę. :)
    Cóż, nie zazdroszczę Dorcas takiego brata. Jak on może, z ogóle wymagać od niej żeby zerwała z Syriuszem!!!! I to jeszczevz takiego powodu. Dobrze, że ona mu się nie daje.
    Cóż muszę się w tym momencie zgodzić z Peterem, też nienawidzę poniedziałków. :)
    Ten tekst Lily mnie rozwalił "chyba możemy uznać, ze nic nie widzę i nie słyszę". ulala, Lily taka niegrzeczna :) Ale w sumie się nie dziwię, sama też nie lubię snapea. A skoro już o nim mowa, to on serio uważał, że Lily mu wybaczy....?
    Pozdrawiam
    Dorcas

    ps. Wybacz, że komentuję dopiero teraz, ale dodaję cię do obserwowanych i mam nadzieję, że już więcej się to nie powtórzy ;)
    A i korzystając z okazji, jeżeli jeszcze niw czytałaś to zapraszam cie na nowy rozdział u mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane. Chciałabym wiedzieć co sądzicie o moim blogu. Więc zapraszam do ich pisania