Idę ciemnym korytarzem. Nic nie widzę. Nagle potykam się o coś. Schylam się. Widzę ciało. Martwe. Mojej mamy...
-Ałaaaaaaaa!- z okropnego koszmaru pojawiającego się prawie co noc wybudziło mnie uderzenie w głowę. Założyłem okulary, zaświeciłem lampkę nocną i to co zobaczyłem nieźle mnie zdziwiło. Na mojej poduszce leżał kamień.
-James! Pssst! James!- usłyszałem za oknem. Wstałem i podszedłem do niego. Wystawiłem głowę i zobaczyłem mojego najlepszego przyjaciela.
-Syriusz? A co ty tu robisz?- zapytałem nieźle zdziwiony.
-No...- zaczął.
-Czekaj. Wpuszczę cię do domu- zbiegłem po schodach najszybciej jak się dało. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Syriusza.- Mów czemu rzuciłeś kamieniem w moje okno i trafiłeś mnie w głowę.
-Sorry- zrobił minę skruszonego psa.- Widzisz uciekłem z domu. Nie wytrzymałem po tym jak ojciec nazwał Gryfonów bandą idiotów- wyjaśnił.- Chciałem cię zapytać czy mógł bym przenocować u ciebie dzisiaj- popatrzył na mnie.
-Jasne! Bez problemu- uśmiechnąłem się po huncwocku.
-A twoi rodzice się zgodzą?- zapytał. Nie wspomniałem chłopakom, że moi rodzice od dziewięciu lat nie żyją?
-Zapomniałeś już, że moi rodzice nie żyją?- zapytałem na głos.
-Sorry- Łapa palnął się w czoło.- Czyli mogę u ciebie przenocować? Jutro, a raczej dzisiaj- powiedział spoglądając na zegarek- zajmę sobie pokój w Dziurawym Kotle.
-Żartujesz?- zdziwiłem się.- Po co masz płacić? Możesz zamieszkać tu- zrobiłem niezrozumiały ruch ręką.
-Teraz to ty żartujesz- Syriusz się uśmiechnął.
-No jasne, bo lepiej jest płacić za dach nad głową niż mieszkać z kumplem i to za darmo- powiedziałem z sarkazmem.
-Dzięki stary!- Syriusz podziękował mi z entuzjazmem.
-Nie ma za co- uśmiechnąłem się. Potem pościeliłem Syriuszowi w jednym z wielu pokoi, a sam wróciłem do łóżka.
Rano byłem na wpół przytomny. Przez nocną wizytę nie wyspałem się. W kuchni zastałem równie zaspanego Syriusza.
-Hej stary- przywitałem go.
-Cześć- powiedział.
-Musimy coś zjeść- stwierdziłem.
-Tak, tak wiem- powiedział.
-A potem idziemy na spotkanie z chłopakami. Pamiętasz? Umówiliśmy się na Pokątnej- uświadomiłem go.
-Faktycznie- Syriusz rozbudził się.- A o której byliśmy umówieni?- zapytał.
-O 12.00- powiedziałem.
-Wiesz co? Zjemy chyba na Pokątnej. Za dwadzieścia minut musimy tam być- powiedział zrywając się z krzesła. Popatrzyłem na zegarek. Rzeczywiście było tylko dwadzieścia minut do dwunastej. Pognałem do pokoju i ubrałem się.
Trzy minuty potem razem z Syriuszem jechaliśmy Błędnym Rycerzem na ulicę Pokątną. Wysiedliśmy pod Dziurawym Kotłem.
-James! Syriusz!- po głosie rozpoznaliśmy Remusa.
-Cześć stary!- powitaliśmy Remusa.
-Chyba po raz pierwszy się nie spóźniliście- stwierdził Lunio.
-No cóż...- zaczął Syriusz, ale przerwał w pół słowa. Zauważył bowiem swojego anioła. Podeszliśmy do Dorcas.
-Hej Doruś- Syriusz pocałował ją w policzek.
-Cześć- przywitała się Czarna. Dorcas była moją najlepszą przyjaciółką. Sprowadziła się do Doliny Godryka nie długo po tym jak Śmierciożercy zabili moich rodziców. Wiedziałem, że jest na zabój zakochana w Syriuszu dlatego jak chciał się z nią umówić to od razu go zastrzegłem, że jeśli ją zrani to osobiście go ukatrupię. Ale są ze sobą już prawie rok, więc co złego może się stać?
-Wy też ustaliliście sobie dzisiaj zakupy do szkoły?- zapytała Dorcas spoglądając na mnie.
-No, a co?- odpowiedziałem.
-To, że ja nic o tym nie wiedziałam- powiedziała Dorcas- Lilka stwierdzi, że próbuję ją z tobą w swatać- zrobiła minę męczennicy.
-Nie moja wina, że byłaś na wakacjach i jakoś nie miałem okazji cię o tym poinformować- biegałem wzrokiem po całym budynku. Za swoimi plecami usłyszałem jęk rozpaczy.
-No nie, Potter!- moja Lilusia. Cała ona. Wszyscy spojrzeliśmy w jej stronę. Obok niej stały: Alicja, Kate i Ann.
-No chodź! Przecież on nie gryzie- Alicja i Kate ciągnęły Lilkę w naszą stronę. Ann wisiała już na szyi Remusa. Dziewczynom w końcu się udało i Lily stała teraz obok Dorcas.
-Cześć Lily- przywitałem się.- Wie ktoś kiedy Peter dotrze? Pisałem mu o dzisiejszym spotkaniu i mówił, że przyjdzie- wszyscy popatrzyli na mnie jak na wariata. Dobrze wiedziałem o co im chodzi. Nie zacząłem przystawiać się do Lily jak to często miałem w zwyczaju.
-Już jestem!- podbiegł do nas zdyszany Peter.
-To możemy już iść- stwierdziłem i ruszyłem ku przejściu na Pokątną.
Nie muszę chyba opisywać zakupów? Chyba każdy wie jak kupuje się rzeczy potrzebne do szkoły. Po zakupieniu wszystkiego co nam potrzebne usiedliśmy przy stoliku lodziarni i zamówiliśmy lody. Naprawdę fajnie było się tak powygłupiać. Cieszyło mnie to, że za tydzień znowu będziemy w Hogwarcie, bo wakacje w pustej willi mojej rodziny są naprawdę okropne.
-Ech... Jak fajnie powygrzewać się na słońcu- powiedziałem.
-Ty w wakacje nie masz nic do roboty, więc cały dzień możesz wygrzewać się ba słońcu- stwierdziła Dorcas.
-Bez przesady- stwierdziłem.
-A tak właściwie to jak wam poszły SUM-y?- zapytała Lilka, która nadal była zdziwiona tym, że zachowuję się tak jak by mnie wcale nie obchodziła.
-Za miałem same wybitne- pochwalił się Remi.
-Ja miałabym wybitne ze wszystkiego gdyby nie Historia Magii i Astronomia- przyznała się Ann.
-Mi poszło całkiem nieźle. Miałam Wybitne z Zaklęć, Transmutacji, OPCM i z Zielarstwa. Reszta to same powyżej oczekiwań- powiedziała Dorcas.
-Ja miałam tak samo jak Ann- powiedziała Alicja.
-Ja miałam same wybitne- powiedziała Lily.
-Ja miałem prawie tak jak Dorcas, bo z Historii Magii dostałem trolla, a z zaklęć powyżej oczekiwań- powiedział Syriusz.
-A ja z wszystkiego miałam powyżej oczkiwań- powiedziała Kate.
-A ty Peter?- zapytał Łapa.
-Ledwo co zdałem- przyznał się rumieniąc. Teraz wszyscy spojrzeli na mnie z wyczekiwaniem.
-No co?- speszyłem się.- Ja miałem Prawie same wybitne. Zawaliłem tylko z Wróżbiarstwa i Historii Magii- przyznałem się.
-Czyli wszyscy oprócz Petera mieli wybitne?- zapytała Lily.
-Na to wychodzi- stwierdziła Dorcas.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę, a potem porozchodziliśmy się do domów. Liczyłem na to, że szybko minie mi ten tydzień.
***********************************************************************************
A oto i jest!
Pierwszy rozdział na tym oto blogu!
Mam nadzieję, że się wam podobał.
Gabrysia M.
Parararararapararara :D Dori i Syriusz <3 <3 chodź blog głównie o Jamesie ja i tak o nihc, ech nie zwracaj na mnie uwagi :D Jak zwykle. Nie no bardzi mi się ona podoba :D
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy i fajny ;)
OdpowiedzUsuńRadzę popracować nad interpunkcją i zamówić ładny szablon ;)
Czekam na kolejny rozdział !
Lilka.
Podobał się :) I to bardzo :) Tylko interpunkcja była trochę słaba, ale nie aż tak, że raziła w oczy, więc jest okej :) Podobnie jak komentatorka powyżej, zamówiłabym szablon. Teraz znajdziesz je wszędzie ;) Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się cała akcja. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niebawem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny! :*
PS zapraszam również do siebie:
http://magic-can-do-everything.blogspot.com/
http://dramione-fremione.blogspot.com/
Wiem, że interpunkcja do bani, ale pisałam po ciemku i szybko żeby napisać zanim mój brat będzie chciał skorzystać z komputera, a szablon już zamówiłam.
UsuńDobra jestem odrobinę do tyłu ale już nadrabiam :) Widzę, że historia się rozkręca, nie mogę się już doczekać tego jak będą w Hogwarcie.
OdpowiedzUsuńUuuu, Lily zdziwiona tym, że James ją olewa? Może w końcu przejrzy na oczy i się do niego przekona. Powiedz, mi dlaczego po tym jak napisałaś, że Dorcas i Syriusz są ze sobą już rok i na razie jest wszystko w porządku poczułam, że jednak się coś złego między nimi wydarzy. Mam nadzieję, że to tylko moja paranoja. W każdym razie lecę czytać kolejny rozdział. :)
Pozdrawiam
Dorcas
Dobra, wiem -zawaliłam na całej linii i bardzo Cię za to przepraszam. Nie skomentowałam prędzej, bo naprawdę nie miałam czasu. ;( Co do rozdziału -CUDOWNY ♥ Lilka chyba trochę zdziwiona, co? Widać, że James wydoroślał i nie jest tym samym chłopakiem co przedtem... Szczerze? Chyba kochałam go właśnie za to. Od tego ciągłego "Evans, umówisz się ze mną?", przez Huncwotość, po Potterowatość ♥ Moim ulubionym Huncwotem jest Syriusz, a zaraz potem James, więc pewnie nie dziwi Cię skąd ta moja radość na wzmiankę o zmianie ^^ No, kochana lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Panna Zgredkowa