-Patrzcie! Widać już Hogward!- Peter wskazywał palcem na
powiększający się za oknem punkt.
-Trzeba się już przebrać w szaty- stwierdziła Dorcas.
-My z Remusem jesteśmy już przebrani, bo na spotkaniu
Prefektów trzeba być- powiedziała Lily.- Chodź Remusie. Poinformujemy innych
uczniów- pociągnęła go za rękę. My przebraliśmy się w mundurki. Jak ja dziwnie
się czuję. W sumie fajnie już być w szkole, ale jutro poniedziałek. Obawiam
się, jakie mamy jutro lekcje. Plus obawiam się tego, że Ślimak znowu będzie
chciał mnie zaciągnąć chociażby siłą na swoje spotkania z pupilkami. Ja nie
pojmuję jak Lilka na nich wytrzymuję.
-Już jesteśmy!- powiedziała Ann. Zabraliśmy nasze bagaże i
wyszliśmy na peron. Przeczuwając, że Lily i Remus nie wrócą już po bagaże
zważając na to, że starali się ustawić pierwszaków ja i Łapa wzięliśmy również
ich bagaże.
-Cześć Hagrid!!!- krzyknąłem do mojego ogromnego
przyjaciela.
-Witaj James! Aleś ty cholibka urósł!- powiedział do mnie
olbrzym. Syriusz, który z pociągu wyszedł zaraz po mnie również powitał
Rubensa- Ciebie też miło widzieć Syriuszu!- wszyscy Huncwoci uwielbiają Hagrida
i te jego wymysły. Dla niego bylibyśmy w stanie zrobić wszystko. No może prócz
zjedzenia jego ciasta. Kiedy po raz pierwszy i zarazem ostatni spróbowałem jego
wypieku stwierdziłem, że mógłbym wybudować z niego dom, a i tak nie zawalił by
się. Oczywiście pomyślałem tak w myślach.
-Kurczę te dzieciaki są niezmordowane- podeszła do nas Lily,
a za nią człapał Remus.
-Niech potem piątoklasiści, albo siódmoklasiści się nimi
zajmą. Nas już wymęczyły doszczętnie- powiedział Remus.
-Potem będzie ich tylko 1/4 – Lily uśmiechnęła się.
-Chodźcie. Mamy powóz- powiedziała Dorcas.
-Jeju! Remus! Zapomnieliśmy naszych bagaży!- Lily przeraziła
się.
-Spokojnie Lily. Przeczuwaliśmy, że już nie wrócicie do
pociągu, więc zabraliśmy wasze walizki- uśmiechając się podałem jej walizkę.
-Uffff. Co byśmy bez was zrobili- Lily odetchnęła z ulgą.
Swoją drogą do twarzy jej w tym nowym mundurku. Wsiedliśmy do powozu.
-Zaraz będziemy w Hogwarcie!- Kate jak zawsze cieszyła się,
że będziemy w szkole.
Nigdy nam nie
mówiła, dlaczego, ale ja przez swoje przeklęte zdolności wiedziałem. Jej ojciec
zostawił jej matkę, kiedy ona była bardzo mała, dlatego jej mama sama się nią
zajmowała. Kate wprawdzie bardzo kochała swoją mamę, ale chciała sprawić żeby
miała lżejsze życie. Szkoda mi Kate. Ale wszyscy z naszej paczki mają, zrypane
życie. Remus jest wilkołakiem. Dorcas przez Vincenta i ciągłe kłótnie z nim.
Syriusz przez swoją rodzinę, która go nienawidzi za to, że jest w Gryffindorze.
Peter przez swojego ojca pijaka, który jest mugolem. Lily przez swoją siostrę.
Ann przez to, że jest z królewskiego rodu i jej rodzina chce z niej zrobić
prawdziwą księżniczkę. Alicja, dlatego, że jej mama umarła trzy lata temu na
białaczkę. A ja przez tego okropnego Voldzia, który chciał zdobyć mnie jako
broń, więc jego podwładni zabili mi rodziców.
-James? James?- z zamyślenia wyrwał mnie głos Alicji.
-Co?- zapytałem.
-Jesteśmy pod szkołą. Wysiadamy- poinformował mnie
Glizdogon.
-Aha. No dobra- wysiadłem z powozu i ruszyłem ku wejściu do
szkoły. Nasze nogi same kierowały nas do WS. Huncwocie znali każdy zakamarek
szkoły. Dosłownie każdy.
Oczywiście nieodzownym momentem w uroczystości rozpoczęcia
roku była piosenka Tiary Przydziału. Niestety nie powiem wam jak brzmiała, bo
zgubiłem rytm przy trzecim wersie pierwszej zwrotki. Potem oczywiście wkroczyli
pierwszacy.
-Te dzieci z roku na rok są mniejsze- szepną do mnie Łapa.
-No nie?- odpowiedziałem mu. Do domu lwa dołączyło
dziesięciu uczniów. Pięć dziewczyn i pięciu chłopaków. Przypadkiem zauważyłem,
że Alisa (przewodnicząca mojego funclubu) przygląda mi się. Nawet nie
ukradkiem. Patrzy i pewnie próbuje rozgryźć, dlaczego ja i Lily nie kłócimy
się. Zastanawia się czy ja i Ruda jesteśmy parą, ale podejrzewam, że nic nie
wywnioskuje, bo na niej twierdzenie, że blondynki są głupie w zupełności się
sprawdza. Zauważyła, że na nią patrzę i pomachała mi. I zaczyna się dziesięć
miesięcy męczarni.
-Smacznego!- powiedział dyrektor, którego znam od zawsze,
więc bez skrupułów nazywam go wujek Albus. Ale staram się nie nazywać go tak
przy ludziach, bo potem patrzą na mnie krzywym okiem. Na stołach pojawiły się
różnego rodzaju przysmaki. Oczywiście Glizdogon zapchał sobie nimi cały talerz.
Ja też jestem głodny no, ale bez przesady. To właśnie jest nasz Glizdek.
Po zakończonym
posiłku wujek Albus znowu wstał.
-Kochani! Zaczyna się nowy rok szkolny- i gadka, którą
powtarza, co roku.- Chciałbym powitać pierwszoklasistów, którzy na pewno godnie
zastąpią rocznik, który odszedł przed wakacjami. Chciałbym też poinformować
was, że wstęp do Zakazanego Lasu jest ZAKAZANY. Ta informacja przyda się też
paru starszym uczniom- mrugnął do mnie i do reszty Hunców.- Lista rzeczy niedozwolonych
w Hogwarcie wisi na drzwiach do gabinetu pana Filiach- wskazał ręką na naszego
woźnego, który jak zawsze głaskał swoją przeklętą kotkę.- Mam nadzieję, że
wszystko zrozumieliście. Teraz dobranoc. Tylko porządnie się wyśpijcie, bo nie
chcemy abyście na pierwszej lekcji zasnęli!- pożegnał nas.
Tak jak wcześniej
powiedział Remus pierwszakami zajęli się piątoklasiści. My natomiast udaliśmy
się do PW Gryfonów.
-Tajemnica- powiedziała Lily, kiedy doszliśmy do portretu
Grubej Damy. Portret otworzył się trochę niechętnie, ponieważ nie wysłuchaliśmy
nowej arii, którą tworzyła przez wakacje. Ale jeśli zaczęlibyśmy słuchać to
stalibyśmy tam ze dwie godziny, a może nawet dłużej.
-Jestem padnięty- Syriusz jak to Syriusz.
-Tak ja też- Dorcas i dziewczyny poszły do swojego
dormitorium, a my z chłopakami do swojego.
W nocy nie mogłem
zasnąć. Długo przewracałem się z boku na bok aż w końcu stwierdziłem, że to nic
nie da i zszedłem do PW. Jak nie mogłem zasnąć przychodziłem tutaj i patrzyłem
w ogień.
-James? A co ty tutaj robisz?- za swoimi plecami usłyszałem
głos Lily.
-Nie mogłem zasnąć. A ty?- teraz to ja zadałem pytanie.
-Ja też nie- powiedziała i usiadła obok mnie na kanapie.-
James? Mogę cię o coś spytać?- zapytała.
-Już zapytałaś, ale możesz- uśmiechnąłem się po huncwocku.
-Dlaczego nigdy nie mówisz nic o swoich rodzicach? Dlaczego
zawsze, kiedy kończy się rok nie przyjeżdżają po ciebie na peron? Dlaczego nie
wyjeżdżasz do domu na święta?- zapytała.
-Widzisz Lily, kiedy miałem siedem lat do mojego domu ktoś
zaczął się dobijać. Moi rodzice od razu domyślili się, że to Śmierciożercy. Ja
też się domyśliłem. Mój tata wziął swoją pelerynę niewidkę przykrył mnie nią i
schował do ogromnego zegaru, który stał w salonie. Powiedział żebym się nie
ruszał ani nie wydawał żadnych odgłosów. Na moją kryjówkę rzucił dodatkowo
jakieś zaklęcie zaklęcie tak, aby napastnicy mnie nie dosięgli. Posłuchałem
moich rodziców. Nie pisnąłem ani słówka. Kiedy pól godziny później wszystko w
moim domu ucichło wyszedłem z kryjówki i to co zobaczyłem przeraziło mnie.
Ciała moich rodziców leżały na ziemi bez oznak życia. Pyłem wściekły. Chcieli
mnie, a zabili moich rodziców. Po niedługim czasie zadzwonił dzwonek do drzwi.
Obiecałem sobie, że jeśli to są zabójcy moich rodziców zabiję ich najmocniejszym
zaklęciem, jakie znam. Ale na szczęście to był Dumbeldor. Był przyjacielem
moich rodziców, więc znałem go od zawsze. Dzięki niemu tu jestem. Teraz już
wiesz wszystko- Lily patrzyła na mnie zdziwiona.
-To, dlatego nienawidzisz Ślizgonów? Bo chcą dołączyć do
Sam- Wiesz- Kogo?- zapytała.
-Tak- powiedziałem. Przytuliła mnie bez słowa.
Potem jeszcze długo
siedzieliśmy przy kominku rozmawiając. Ja jej opowiedziałem dużo o sobie, a ona
o sobie. Dowiedziałem się wielu nowych rzeczy. Wielu bardzo ciekawych rzeczy.
***********************************************************************************
Rozdział pisany z zabójczą prędkością godną Huncwotów. Mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Gabrysia M.
To może powiedzieć mówi James.
Z racji tego , że pewna gł.. niefajan ososba wprawiła Cię w doła, ja napiszę tb ładny komentarz :**
OdpowiedzUsuńRozdział bomba, tak jak obrazek. Zresztą on jest taki true. Samo życie ...
Wszyscy mają zniszczone życie, ale mam nadzięje, że wyjdą na prostą.
Tak, tak wiem , denerwujący głos w mojej głowie mówi mi teraz " Nadzieja matką głupich",
a ja mu odpowiem " Ale Gabi swoich czytelników kocha, szczególnie mnie :P "
Tak, tak wiem teraz pewnie zastanawiasz się czym ciężkim mi w łęb przyłożyć.
Oszczegam, to nei pomoże na moją wrodzoną głupotę mentalną :D Ja cb też kocham ;***
James jest dość dojrzały i w twoim wykonaniu bardzo mu to pasuje.
Mam nadzieję, że nie zmieni sie w takiego nieczułęgo i krzywdzącego Lily gnojka.
Jestem ciekawa kiedy ta przyjaźń przerodzi sie w miłość z jej strony,
bo w ich przypadku przyjaźń damsko - męska nie istnieje.
Tak wyrwane z kontekstu , oglądasz właśnie mamy złoty medal w skokach. Ach, a ja w nich tak nie wierzyłam. 2 złote medale jednego dnia!! Ale my jesteśmy mistrzami :D buhahhaha Lol co ja ćpałam???
Co Ci jeszcze napisać. No cóż jestem bardzo ciekawa wątku Dorcas + Syriusz, zaciekawiła mnie ta historia z Vincentem i Ann pochodzącom z rodzny królewskiej.
MISTRORZOSTWO!!! OBY TAK DALEJ
MAMY 4 ZŁOTE MEDALE BUHAHAHAHAHA, A JA NIE OBSTAWIAŁAM ANI JEDNEGO. TAK LUBIĘ CAOS LOCKA :DDD
DOBRZE JUŻ KOŃCZĘ
POZDRAWIAM
PAULLA K
Ps1.Całuski
ps2. Nie przejmuj się sama wiesz kim :D
Po komentarzu Paulli wnioskuję, że masz doła, więc postanowiłam Cię pocieszyć. Pewnie się zastanawiasz co taki bezużyteczny skrzat jak ja może zrobić... A ja wiem! Choć do Zgredka! Zgredek przytuli, Zgredek pocieszy! Zgredek zabije tego przez kogo Gabi ma doła! Ale Zgredek nie chce iść do Azkabanu, co to to nie! Zgredek chce tylko poprawić humor Gabi, by Gabi nie było smutno, bo kiedy Gabi jest smutno to i Zgredkowi jest smutno. By polepszyć Ci humor, Zgredek zadedykuje rozdział Tobie i tylko Tobie :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę genialny! Jesteś świetna! James i Lily przyjaciółmi, nadal nie mogę w to uwierzyć! <3 Jejku, po prostu super! Błagam James, nie spieprz tego, bo ja cię chyba zabiję! :) Moja, kochana pisarko przepiękny rozdział <333 Pisz błagam, bo się uzależniam :D
Pozdrawiam i życzę dużo WEEEENY na polepszenie humoru,
Panna Zgredkowa
Dziękuję bardzo wam obu :*
Usuń