niedziela, 4 maja 2014

8.Szokująca wiadomość.

Hej!
Przybywam z nową notką. I (po bardzo długich negocjacjach) oddaję ją Paulli K. z <KLIK>
Zapraszam was na notkę Dorcas!
*************************************************************************************
   Sen. O tak. Tego właśnie potrzebowałam po długim i ciężkim tygodniu. Tak à propos długiego i ciężkiego tygodnia. Lilka  zaprosiła Jamesa na bal Halloweenowy. Mój przyszywany braciszek tego nie okazał, ale wiem, że on się bardzo cieszy. à propos braci. Widzieliście już Vicenta? No w sensie jak wygląda? Nie? To ja wam pokaże. Gdzie ja mam to zdjęcie...



   Gdyby istniało jakieś kompromitujące go zdjęcie to pewnie bym je wam pokazała, ale no cóż. Na zdjęciach wychodzi wyjątkowo przyjemnie. Tylko ja wiem, jaki on jest na prawdę. Według mamy on się po prostu o mnie troszczy, ale ja w to nie wierzę. Bywa. Po prostu nie jesteśmy pasującym do siebie rodzeństwem.
-Dorcas ja wiem, że ty już nie śpisz- z zamyślenia wyrwał mnie głos Lilki.
-No to, co?- zapytałam prowokująco.
-To, że jak się nie pośpieszysz to nigdy nie dostaniesz się do łazienki- usłyszałam. Podniosłam się i w tym samym momencie zauważyłam, że Lilka gotowa czeka na nas na łóżku, a reszta się przebudza. I wszystkie w tej samej sekundzie spojrzałyśmy na drzwi od łazienki. Jak wicher wypadłam z łóżka i wpadłam do łazienki. Jak to dobrze, że zajęłam sobie łóżko blisko łazienki. Reszta zaczęła się dobijać do łazienki.
-Czarna! Streszczaj się!- krzyczały. Nawet nasz kochany Aniołek.
-Postaram się!- odkrzyknęłam im. Umyłam zęby i twarz. Uczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Cały ten zabieg trwał 15 minut (przy makijażu użyłam magii). Z łazienki wyszłam z rękami podniesionymi do góry jak jakiś zbrodniarz. A do łazienki wpadła Kate, która jak powszechnie wiadomo umie ogarnąć się bardzo szybko, bo ma trzy siostry, dwóch braci i jedną łazienkę. Ja natomiast zaczęłam przeglądać moją szafę w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego stroju na dzisiejsze wyjście do Hogsmade.
-Ubierz się ciepło- usłyszałam męski głos za plecami. Odwróciłam się.
-Jak się tu dostaliście?- zapytałam Syriusza.
-Mamy swoje sposoby- uśmiechnął się.
-A niby, dlaczego mam się ciepło ubrać?- zapytałam.
-Bo jest zimno, a nie chciałbym żebyś była chora- pocałował mnie w policzek. Czy on musi mnie drażnić? Jak tak dalej pójdzie to zupełnie zapomnę się ubrać. Nie wytrzymałam i pocałowałam go w usta. Kiedy niechętnie przerwał pocałunek, uśmiechnął się.
-Co?- zapytałam.
-Wiedziałem, że nie będziesz mogła się powstrzymać- za co ja go kocham? No powiedzcie mi za, co?
-To co mam sobie ubrać?- odwróciłam się w stronę szafy.
-Sweter, kurtkę, spodnie- zaczął wyliczać na placach.
-Ok, ok. Już rozumiem- zaczęłam wyciągać wszystko, co mi potrzebne. Weszłam na łóżko i zasunęłam kotary. Szybko się ubrałam.
   Kiedy dziewczyny były gotowe wyszliśmy i od razu po śniadaniu wyszliśmy do Hogsmade. Rozstaliśmy się dopiero pod sklepem z sukienkami. Chłopaki oczywiście poszli po garnitury.
-Dori! Co myślisz o tej?- Kate pokazała mi fioletową sukienkę, która idealnie pasowała do jej cery. Co z tego, że to Halloween? Sukienka ma być ładna.
-Pasuje ci. Musisz ją przymierzyć- powiedziałam, a reszta dziewczyn mnie poparła. A wy, co o niej myślicie?



-Czarna! Ta chyba jest dla ciebie idealna!- wykrzyknęła Lilka.



-To jest jedyna taka sukienka, ponieważ nikt nie chciał jej kupować, a była egzemplarzem próbnym. Wycofałam ją z produkcji- wtrąciła się sprzedawczyni.
-Muszę ją mieć!- krzyknęłam.
-Najpierw ją zmierz- poradziła Ann. Wpadłam do przymierzalni i w tempie ekspresowym ją przymierzyłam. Leżała idealnie!
-Biorę ją!- powiedziałam, kiedy wyszłam z przymierzalni.
-My też już mamy- powiedziały dziewczyny, a ja przyglądnęłam się ich zdobyczom. Kate wzięła tą fioletową sukienkę, Lilka wzięła taką:



Ann:



Alicja lubi proste sukienki:



Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy. Weszłyśmy do następnego sklepu. Kupiłyśmy buty i inne dodatki, a potem poszłyśmy do Trzech mioteł spotkać się z chłopakami. Czekali na nas (podobno) godzinę.
-I jak tam zakupy?- zapytał James.
-Po, co pytasz? I tak pewnie znasz każdy szczegół- wystawiłam mu język.
-Postanowiłem zrobić sobie niespodziankę- i też mi wystawił język. Potem jeszcze trochę się po przekomarzaliśmy, ale przez szybę baru spostrzegłam Vicenta, który kłócił się o coś z Lucjuszem Malfoyem i resztą Ślizgonów. Wyszliśmy z baru (zresztą jak większość- zebrał się już spory tłumek).
-Miałeś sprawić żeby twoja szlamowata siostrzyczka rozstała się z Blackiem! Inaczej dowie się wszystkiego! A twoja mamusia, będzie miała kłopoty!- Malfoy ciskał zaklęciami w Vicenta, ale on się zajadle bronił.
-Mówiłem ci już! Więcej nie będę wam pomagał! Sami sobie radźcie! Ona i tak mnie już nienawidzi! Nie uwierz...- Bellatrix, która stała za nim rzuciła na niego Crucio. Jednak James w porę zareagował.
   O czym oni mówią?! Co to ma ze mną wspólnego?
Kiedy ocknęłam się z zamyślenia było już po wszystkim, bo do akcji wkroczył dyrektor. Ukarał Ślizgonów i kazał rozejść się. W tłumie wyłapałam Vicenta. Rozglądał się. Dogoniłam go szybko.
-O, co chodziło?- złapałam go za rękę.
-O nic- wykręcał się.
-Wiem, że to coś związanego ze mną. Mów.
-Pamiętasz jak oglądaliśmy nasze akty urodzenia, a  ciebie to nie interesowało, więc sobie poszłaś?
-Tak.
-A nie zastanawiało cię, dlaczego masz taką samą datę i miejsce urodzenia jak James?
-No w sumie...
-Słuchaj. To było tak. Rodzice Jamesa mieli trójkę dzieci. Johna, Jamesa i i CIEBIE. Mama kiedyś widziała jak leżysz w wózku i porwała cię. Dlatego się wyprowadziliśmy. Opowiedziała mi to niedawno. Dlatego nie jesteśmy do siebie podobni.
-Czyli ty nie jesteś moim bratem? Jest nim James? I John?
-Tak. Mama do mnie pisała wczoraj. John ją odwiedził. Rozpoznał cię. Powiedział mojej mamie, że nie zgłosi tego aurorom jeśli się dowiesz. Mama ie chciała tego zrobić, ale ja musiałem. Inaczej powiedzieliby ci to Ślizogoni...
-Albo James.
-On by tego nie zrobił.
-Dlaczego?
-Bo uważa, że to mama powinna ci powiedzieć- dołączyli do nas moi przyjaciele, a ja nadal zdruzgotana przytuliłam mojego prawdziwego brata. A rano jeszcze uważałam, że to po prostu mój najlepszy przyjaciel.
***********************************************************************************
Nie wiem Paulino czy ci się podoba, ale jest.
Nie wiem, dlaczego, ale zawsze chciałam to zrobić.
Gabrysia M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mile widziane. Chciałabym wiedzieć co sądzicie o moim blogu. Więc zapraszam do ich pisania